sobota, 6 września 2014

Pierogi po mojemu

Witam, dziś w końcu są!!!
Chodziły za mną od środy, gdy to naszło mnie na kwaszoną kapustę do obiadu zamiast surówki...
A że grzybki od Mamy były zasuszone i w lodówce - to wyczekałam do wczoraj, żeby mieć ciasto- bo Teściowa robiła też pierogi...
No to jak juz farsz sobie zrobiłam i ciasto było to lepiłam i nadziewałam- znaczy w odwrotnej kolejności- najpier nadziewałam, a potem lepiłam;)
Wczoraj do domu dojechały a dziś do garnka wskakiwały.
Ale nie przyprawiłam farszu- bo mi taki jaki był smakował- nie wierzcie w to- przyprawić trzeba....
Ratunek był taki, że do wody w której miały się gotować nasypałam dużo pieprzu i odrobinę innych przypraw. Jak je łowiłam to przyprawy zostały na nich...i podczas smażenia troszkę utrwalił się smak...
A wyglądały tak:



Pozdrawiam, Mariola;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło, że masz chęć skomentować